Na temat zapalenia tarczycy Hashimoto i innych chorób tarczycy napisano wiele publikacji i artykułów. Wielu autorów zgodnie twierdzi, że jednym z istotnych czynników w przebiegu choroby jest STRES. Zresztą dotyczy to wielu innych chorób, o czym wydaje się, że wiemy, a jednak jak pojawia się choroba, zazwyczaj skupiamy się wyłącznie na ciele i leczeniu ciała, a zapominały dołączyć pracę nad sobą i naszym podejściem do życia. Okazuje się bowiem, że jakość naszych myśli oraz emocji ma ogromny wpływ na nasz stan zdrowia. Wystarczy spojrzeć na długą listę tzw. chorób psychosomatycznych. Kwestia wpływu psychiki na zdrowie jest w ostatnich latach coraz dokładniej potwierdzana naukowo. Powstała nawet interdyscyplinarna nauka o nazwie psychoneuroimmunologia, badająca interakcje między psychiką a układem nerwowym i odpornościowym (które są powiązane w układem hormonalnym). Osoby, które potrzebują naukowego podejścia, mogą więc już znaleźć dużo informacji wyjaśnionych fizjologicznie. A jeśli ktoś nie potrzebuje takich szczegółów, to wystarczy wiedzieć, że pod wpływem niektórych myśli (lub braku myśli) nasze ciało się np. odpręża lub wydzielają się „hormony szczęścia”, a pod wpływem innych myśli „ściska w gardle”, wydzielają się „hormony stresu” albo czujemy się źle.
Na chorobę Hashimoto najczęściej chorują kobiety. Jeśli znasz kobiety zmagające się z tą dolegliwością, być może zaobserwujesz pewne cechy wspólne. Nie chodzi o cechy fizyczne, ale o podejście do życia, do innych i do samej siebie. Bardzo często są to kobiety, które wymagają od siebie bardzo dużo. Czasem zbyt dużo. Można to nazwać „zbyt wysoko postawioną poprzeczką”. Czy często krytykujesz samą siebie, że zrobiłaś coś źle? Niewystarczająco dobrze? Za mało lub za dużo, albo mogłaś zrobić lepiej? …
Jeśli tego rodzaju uwagi do samej siebie zdarzają się rzadko, a przy tym są obiektywnie uzasadnione (naprawdę coś się nie udało), wówczas to normalna ocena sytuacji. Jeśli jednak „wewnętrzny krytyk” odzywa się często (a u niektórych osób jest stałym elementem życia!…), powoduje lawinę skutków, z których być może zupełnie nie zdajesz sobie sprawy. Po pierwsze jest to krytykowanie siebie. Jeśli krytykujesz, to znaczy, że nie akceptujesz. Jeśli nie akceptujesz, to prawdopodobnie nie lubisz. Jeśli nie akceptujesz, tym samym umniejszasz wartość… To jednak jeszcze nie wszystko. Zwykle krytyka jest w odniesieniu do czegoś, do oczekiwanego poziomu „idealnego”. Gdy nie udaje się osiągnąć upragnionego poziomu „idealnego”, automatycznie (czyli nieświadomie) szukamy winnego. Niektóre kobiety szukają winnego poza sobą, w otoczeniu (może więc to wina męża, bo nie pomaga i wszystkie obowiązki rodzinne trzeba dźwigać samej, a może winna jest praca, zbyt ciężka i szef nie rozumie, a może winna jest choroba, bo to wszystko przez nią…). Inne kobiety całą winę upatrują w sobie, czują się niedoskonałe, obwiniają się za to, co zrobiły, czego nie zrobiły, co nie wyszło, co się nie udało.
Wina implikuje karę. Możemy zupełnie sobie tego nie uświadamiać, ale nasz umysł ma tendencję do takiego postrzegania dualistycznego (czarne/białe, złe/dobre, wina/kara, itd.). Jeśli dana kobieta uznaje, że winę ponosi mąż, to się na niego obrazi, wybuchnie nagromadzonym żalem albo w inny sposób „wymierzy karę” (albo jej nie wymierzy, nic nie powie i zatrzyma… w sobie). Inne kobiety obwiniają bezpośrednio siebie. Czy mogą podświadomie ukarać same siebie…? W jaki sposób? Niektórzy twierdzą, że choroby autoimmunologiczne mogą w jakimś (mniejszym lub większym) stopniu być wynikiem nieakceptowania siebie, atakowania siebie (autoagresja, niszczenia własnych tkanek). Ile w tym prawdy? Trudno to dokładnie zmierzyć i podać w procentach, jednak z jakiegoś powodu przy chorobie Hashimoto wiele kobiet doświadcza stresu, który jest wynikiem krytykowania. Wiążą się z tym różnorodne uczucia i emocje, wśród nich może być poczucie niezadowolenia, poczucie bezsilności, frustracji, niemożność wyrażenia siebie w pełni, itd.
Osoby chorujące na Hashimoto znają z pewnością z własnego doświadczenia wiele różnych sytuacji stresujących. Jednak nie każdego stresuje to samo. To samo wydarzenie można zinterpretować na wiele sposobów. Okazuje się także, że stresujące może być także nadmierne staranie się dorównania do „ideału”, próby sprostania wysokim wymaganiom i oczekiwaniom. Stres niejedno ma imię.
Wymieniliśmy tu jeden z aspektów, ponieważ często pojawia się u osób chorujących na tarczycę. Pamiętajmy jednak, że każda osoba jest inna. Dlatego zachęcam, aby powyższe przykłady potraktować jako inspirację do zastanowienia się:
– Czy moje myśli i emocje są wspierające, a może wręcz przeciwnie?
– Czy mam wokół siebie ludzi, którzy mnie rozumieją i mogą służyć wsparciem?
– Czy mam się z kim podzielić swymi przemyśleniami, wątpliwościami?
Negatywne myśli mogą bardzo utrudniać życie. Pamiętajmy jednak, że czasem warto spojrzeć na siebie i na te myśli z innej perspektywy. Czy nasz sposób myślenia jest jedyny możliwy? Być może na daną sytuację da się spojrzeć nieco inaczej…