Stres rodzi się w głowie

 

“Stres nie powstaje w świecie. Rodzi się w naszej głowie i tą głową trzeba się nauczyć zarządzać”

Marta była asystentką w zespole pracującym dla dużej grupy kapitałowej. Ambitna, obowiązkowa, sumienna. Pewnego dnia, podczas porannego zebrania, przy rozdzielaniu zadań rozpłakała się. Nie wytrzymała stresu. „Presja czasu i obciążenia ją przerosły” – mówi Adam, były pracownik korporacji należącej do wielkiej czwórki. Kierownik projektu nie bardzo wiedział, jak ma się zachować. Z jednej strony czuł, że Marta nie nadąża z wykonywaniem zadań, a z drugiej miał świadomość, że na wiele ją stać. Zadzwonił do menedżera, który wydał polecenie: „Dołóż jej jeszcze kilka rzeczy. Zobaczysz, ile zrobi, i wtedy będziemy wiedzieć, ile pracy naprawdę jest w stanie wykonać”.

„Zależnie od kontekstu, zachowanie szefa można ocenić jako bezduszne i przeciwskuteczne lub jako »finezyjną interwencję«, pod warunkiem że dodatkowemu zadaniu towarzyszyłby komunikat: »słyszałem, że miałaś chwilę zwątpienia, ale wierzę w ciebie, czego wyrazem są jeszcze dwa dodatkowe zadania«” – komentuje zdarzenie Jacek Santorski, psycholog biznesu, współwłaściciel Values Grupy Firm Doradczych. „Praca może nas »obiektywnie przerastać«, jednak może być też tak, że to wewnętrzny sufler deprymuje pracownika podpowiedziami w rodzaju »nie dasz rady«”.

Jak się dostroić

CO JEDNYCH ZABIJE, INNYCH WZMOCNI

Z badań przeprowadzonych przez Katarzynę Cieślik ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej wynika, że osoby, które w chwili silnego stresu koncentrują się na działaniu, a nie na uczuciach, są bardziej odporne psychicznie i szybciej regenerują siły. Łagodzeniu stresu sprzyja również umiejętność tworzenia pozytywnych emocji i wizualizacji, czyli optymistycznego myślenia o tym, co nas spotkało, co się dzieje lub co ma się wydarzyć, i umiejętność podejmowania decyzji w trudnych momentach. „Pracuję pod presją czasu, a jeśli się nie wyrobię, to moje potknięcie powoduje opóźnienia w pracy zespołu. Na razie jednak stres mnie motywuje. Daje poczucie, jakbym był w superszybkiej windzie – mogę więcej osiągnąć w krótszym czasie” – mówi Michał pracujący dla jednej z korporacji wielkiej czwórki.

Tyle że nie wszyscy reagują na stres działaniem. „Można powiedzieć, że co cię nie zabije, to cię wzmocni, ale równie dobrze można powiedzieć, że co jednych zabije, innych wzmocni i odwrotnie” – mówi Jacek Santorski. Dla osób zorientowanych na działanie frustrujące są pojawiające się przeszkody, a osobę zorientowaną na doznania wybiją z rytmu standardy działań czy sam proces realizacji związany z relacjami i komunikacją.

Przykłady stresorów zależnych od osobowości można mnożyć. Ludzie narcystyczni czują się źle, gdy nie są traktowani w wyjątkowy sposób. Perfekcjoniści odczują znaczny dyskomfort, kiedy standardy nie będą wystarczająco wysokie. Osoby władcze zaniepokoją się, gdy stracą poczucie kontroli nad sytuacją. Introwertycy będą rozdrażnieni, gdy ktoś spróbuje ich rozruszać albo znajdą się w natłoku zdarzeń, a dla osób potrzebujących dużej stymulacji i adrenaliny stresorem może być stagnacja i spokój. „Ta mnogość powoduje konieczność tworzenia zindywidualizowanych szkoleń” – komentuje Jacek Santorski.

„Medytacja czy relaksacja są odpowiednie dla osobowości introwertycznej. Dla ekstrawertyka, potrzebującego bodźców, odpowiednie są aktywne zajęcia. Gdybym jednak miał dać jedną radę ogólną, niezależnie od typu osobowości, powiedziałby m, że wszyscy powinni uczyć się Mind-Body Bridging, czyli metody dostrojenia. Polega to na uczeniu się utrzymywania stanu zrelaksowanej koncentracji. Mistrz zen zachowa spokój nawet wtedy, gdy ktoś podchodzi do niego z nożem, a inny człowiek wpadnie w złość czy w panikę, gdy usłyszy, że się do czegoś nie nadaje. Stres nie powstaje na świecie, wokół nas – rodzi się w naszej głowie i tą głową trzeba nauczyć się zarządzać”.

Kod szczęścia

POPATRZ NA ŚWIAT OCZAMI DZIECKA – BEZ OCZEKIWAŃ I UPRZEDZEŃ

W łagodzeniu napięć pomaga też wypracowanie odpowiedniego podejścia do zmiany. Ludzie, którzy wierzą, że zmiany są możliwe, że świat nie jest jedynie zastaną materią, na którą nie ma się żadnego wpływu, lepiej radzą sobie ze stresem. To życiowi optymiści, którzy bardzo szybko potrafią się otrząsnąć po porażce. Jak pisze Richard Wiseman, profesor uniwersytetu w Hertfordshire, w książce „Kod szczęścia”, osoby spięte mają zwykle ograniczone pole uwagi, przez co nie dostrzegają pojawiających się wokół nich możliwości. Nie chodzi tylko o sposób patrzenia, ale także o to, gdzie się tych możliwości szuka.

W jednym ze swoich eksperymentów Wiseman poprosił uczestników, żeby w gazecie, którą dostali do przejrzenia, policzyli zdjęcia. Większości zajęło to około dwóch minut, niektórym nieco dłużej, bo po przeliczeniu fotografii kartkowali gazetę jeszcze raz, żeby sprawdzić wynik. Tak naprawdę wszyscy mogli podać wynik w kilka sekund. Na drugiej stronie znajdowało się ogłoszenie: „Przestań liczyć, w tej gazecie są 43 zdjęcia”. To zdanie zajmowało pół strony, a litery miały prawie cztery centymetry wysokości, ale nikt go nie zauważył.

Co więcej, uczestnicy pominęli również drugi, równie duży napis opublikowany w połowie gazety: „Przestań liczyć i powiedz prowadzącemu, że to zauważyłeś, a wygrasz 100 funtów”. Nikt nie wygrał, bo wszyscy byli zajęci liczeniem zdjęć, a jak pisze Wiseman, warto być zrelaksowanym i otwartym na niezliczone okazje, które codziennie pojawiają się wokół nas. Trzeba tylko patrzeć na świat oczami dziecka – bez oczekiwań i uprzedzeń, starając się widzieć to, co naprawdę nas otacza, a nie tylko to, czego się spodziewamy.

Zanim jednak nauczymy się panować nad tym, co nas stresuje, warto pamiętać, że stres może być także energetyczny i twórczy. Nadmiar stresu doprowadzi do choroby, ale niewielkie jego dawki są potrzebne do rozwoju i motywują do działania. Wyobraźmy sobie znakomitego sprzedawcę zatrudnionego w firmie x. Któregoś dnia dostaje od szefa informację, że od najbliższego poniedziałku obejmie stanowisko menedżera grupy sprzedażowej. Sprzedawca, dostając nową funkcję, dostaje także zespół, którym ma pokierować, nowe narzędzia i nowe cele do osiągnięcia.

Dla każdego taka sytuacja byłaby stresująca, bo w pierwszej chwili stres powoduje dezorganizację. Na szczęście część osób potrafi przekuć paraliżujący strach w motywację do działania – dzięki temu może podołać nowym sytuacjom, zadaniom, rolom. Jak zauważyli niemieccy psychologowie Jörg-Peter Schröder i Reiner Blank, z energetycznego punktu widzenia stres jest jak struna gitary. Zbyt luźna oznacza, że instrument jest rozstrojony, zbyt naciągnięta na pewno się zerwie. Harmonijne brzmienie instrumentu wymaga odpowiedniego naciągnięcia wszystkich strun.

Źródło: http://coaching.focus.pl/zycie/pod-napieciem-222?strona=1, Nina Karczmarewicz, artykuł „Pod napięciem”